piątek, 5 września 2014

Jak sami widzicie wejscie na Damawend nie nalezy do najciezszych, ale jednoczesnie nie jest latwe ze wzgledu na wysokosc. Na samej koncowce nasza upragniona gora zalapala tyle chmur, ze ledwie widzielismy sie nawzajem. Dotarlismy na szczyt i pedzikiem go opuscilismy slyszac wokolo pierwsze strzaly piorunow. Nie nalezy do przyjemnosci stac na najwyszym punkcie w czasie burzy, a tym bardziej jak sie ma w pamieci obraz burzy z dnia poprzedniego. W tym momencie nie interesowalo nas juz nic, ani zdjecia, ani pomiar wysokosci, nie zwazajac na bolace nogi i glod tlenowy puscilismy sie jak najpredzej na dol.

czwartek, 4 września 2014

Sprzet maja tu bajerancki. Wstawienie szesciu zdjec zajelo nam ponad dwie godziny. Dalej jutro. Jestesmy strasznie zmeczeni praca, idziemy na, hmm... HERBATE. A moze zaszalejemy i napijemy sie soku z mango. Aha, ktos moze powie, jak smakuje piwo?
                                          Mozolne zdobywanie wysokosci. Do szczytu okolo 400 m.
                                          Troche juz zawiewa siarkowodorem. Szczyt zaczyna gromadzic
                                           chmurki. Nie wrozy to najlepiej...
                                          Oboz nr II. Murowany!!! Na wys. 4 250 m.
                                          W drodze do obozu II - widok na baze wyjsciowa.
                                          W drodze do obozu II na wys. 4 250 m.
                                          Nasza baza startowa na 3 tys.m.n.p.m. W glebi widoczny
                                          zgrabny meczecik w ktorym nocowalismy.
                                          Oto nasz szczyt do zdobycia - Damavend
Kochani.  Niestety po przejechaniu granicy turecko iranskiej kontakt nasz ze swiatem zewnetrznym zostal zerwany. Dzisiaj siedzimy w jednej z kawiarni w Isfahanie i jakimś cudem udało nam się ominąć blokady internetu. Możemy spokojnie poinformować że Damawend podł pod naszymi nogami. Walka trwała trzy dni.  Szczyt zdobyty trzeciego dnia i karkołomne zejście z 5600 na 3000 m daje nam do dzisiaj znać o sobie, a szczyt był zaliczony 1 września. Jeżeli nam się uda to zamieścimy zdjęcia bo udało nam się namierzyć chyba jedyną kafejkę internetową w 1 250 000 mieście. Postaramy się jeszcze dzisiaj napisać więcej.

Pozdrawiamy Jarek i Andrzej

piątek, 29 sierpnia 2014

Jesteśmy już w Teheranie, ale mamy pewne problemy z dostępem do internetu. Odezwiemy się najszybciej, jak tylko się da!

wtorek, 26 sierpnia 2014

                                          Spotkany w czasıe wedrowki Kurd wracal z pracy                                        

                                          Widok na gorki wokol Tatvanu

                                          W oczekiwaniu na stol i herbate u goscinnych Kurdow

                                          Stary cmentarz kurdyjski
Wtorek 26.08.2014

Jutro wyjezdzamy do Iranu. Wczoraj i dzisiaj robilismy luzne przebiezki, takie po 500-600 m w pionie. Staramy sie zlapac troszke kondycji. Goscilismy przez przypadek u Kurdow. Ci ´´zli´´ Kurdowie zmusili nas do wypicia razem u siebie na podworku w domu po dwie a nawet trzy herbaty. Sa bardzo ciekawi swiata i naszego zdania na temat Turcji. Zreszta co tu duzo gadac na kazdym kroku spotykamy sie z wielka zyczliwoscia i checia niesienia pomocy z ich strony.
Jest tylko jedno pytanie:
- Czy mozna uzaleznic sie od herbaty?
Wynika z tego, ze tak. W domu czeka nas odwyk herbaciany. Wypijamy tego ogromne ilosci i jeszcze poprawiamy 3-4 litrami wody dziennie

niedziela, 24 sierpnia 2014

Uffffffffffffffff !!!!!!
Nie ma jak to dwoch zawodowcow wybierze sie w gory (he, he, he)
Zaczelo sie calkiem niewinnie. Podjechalismy do wsi ktora miala byc najblızej naszego szczytu Nemrut Dagi.
Start nastapil z pulapu 1950 m, wıec mielısmy troszke do wejscia i przejscia. Ztego powodu ze o 5 minut 30 czlowiekowi niezbyt chce sie wchlaniac jakiekolwiek jedzenie to zjedlismy tylko po cwiartce melona. Przed sama korona powiedzialem do Araba:
- Jak dojdziemy do poczatku korony to cos zjemy.
- Ja bym zjadl mızerie.
- Ok poczekaj tu chwıle, a ja skocze na dol po ogorki i smietane.
- Tylko sie pospiesz bo jestem coraz bardziej glodny.
Nıestety ogorkow nie bylo wiec musielismy zadowolic sie puszeczkami tunczyka (praktycznıe jedyna dostepna konserwa). Poczatkowo szlismy korona krateru, ktory ma srednıce okolo 7-8 km. Spotkalısmy bardzo sympatycznego Pana lub Pania w skorupie ı przybilem z nim zolwika. Okolica ogolnıe bardzo piekna. Tylko jak sobie czlowiek pomysli jak to w niedalekiej przeszlosci musialo walnac zeby zrobic taki krater to ciary przechodza po grzbiecie. Wewnatrz utworzylo sie jezioro o dosc znacznych rozmiarach bo tak na oko wiele wieksze niz Pilichowice. Oczywiscie udalismy sie w jego strone, ale do samej tafli nie dotarlismy ze wzgledu na stromosc dojscia. Pod koniec podytu w kraterze zaczelo nam brakowac wody mimo ze wzielismy po 3 litry na twarz. Cale wyjscie trwalo 10 godzin, a na dol dotarlismy odwodnieni z obolalymi stopami (odbıte piety) i ogolnie wyczerpani. I gdzie tu lata doswiadczen? Poszly jak krew w piach.
Dzisiaj lizemy rany, ale po poludniu mamy do przejscia kawalek na szczycık poza miastem. Niewielka roznica wzniesien okolo 500 m ale to po wczorajszym wyjsciu i tak bedzie wyczyn.

sobota, 23 sierpnia 2014






Tatvan 23.08.2014
Bardzo dzıwna sytuacja z tymi kafejkami internetowymi. W jednej mozna zaladowac naszego bloga a w innej nie. Rano bylismy w Gevas. Tam w okrutny sposob potraktowalismy zaloge statku, ktory opanowalismy i poprowadzilem go wraz z cala ferajna zbierana z roznych miejsc na Akdamar(zdjecie nowego kapitana w zalaczeniu). Wyspe opanowalismy bez jednego wystrzalu, a mnıchow przegonilismy. Co fakt nıektorym z zalogi bylo ich troche zal bo chlopiska siedzielı tu od X wieku kiedy miejsce to nalezalo do Ormian, ale pirat nie moze byc mietki. Po oproznienıu piwniczek braciszkow opuscilismy wyspe i udalismy sie do Tatvanu. Hotel ktory wynajelismy na dwa dni nie grzeszy wysoka jakoscia, a wielu z Was mialoby problemy ze skorzystania z lazienki. Ten los moze czekac i nas bo jak wychodzilismy to nie bylo wody

piątek, 22 sierpnia 2014

Po wielu kombınacjach udalo nam sie poprzez telefon zapısac zdjecıa




Jestesmy juz od dwoch dni w Vanie. Zjadamy potworne ilosci owocow (winogrona, melony, brzoskwinie, nektaryny). Jest w mıare cıeplo okolo 35 stopni w cieniu. Na lotnisku w Berlinie pani z Turcji zrobia oczy jak stare piatki gdy zobaczyla ze lecimy do Vanu w celach turystycznych. Faktycznie turystow mozna policzyc na palcach jednej reki Jezıoro tak jak pısalı bardzo pıekne ale w dotyku woda mydlana. Jutro bedziemy probowac sıe w nim zanurzy, ale uczynimy to juz w Gevaş. Tam planujemy doplynac na wyspe Akdamar, a nastepnie dotrzec do Tatvan gdzıe pokombinujemy wejscie na pierwszy z zaplanowanych wulkanow. Jest fantastycznie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Powitanie

Moi Drodzy,

Jak to się mówi kilka słów o nas.

Znamy się z Andrzejem od wielu lat, los nas postawił na swojej drodze jak zaczęliśmy studia na wydziale geologii Uniwersytetu Wrocławskiego prawie 30 lat temu. Wiele wspólnie ze znajomymi włóczyliśmy się po naszych górach, a takie dalsze podróże zaczęliśmy uskuteczniać dopiero 7 lat temu. Byliśmy razem w Turcji gdzie wdrapaliśmy się na biblijną górę Ararat (2011), jedliśmy wspaniały ser z pasterzami w Armenii (2013), piliśmy wódkę z serwatki nad Bajkałem (2010), zdobywaliśmy górki na ukraińskim Krymie (2009), jedliśmy baranią głowę w Bułgarii (2008) i podziwialiśmy cuda świata w Uzbekistanie (2012).

Kolejna nasza podróż zaczyna się 21.08.2014 roku w Berlinie na lotnisku Tegel i zaniesie nas na początek do wschodniej Turcji do Vanu i jego okolic, by po tygodniu przenieść się do krainy tysiąca i jednej nocy, czyli słynnej Persji obecnie zwanej Iranem. Chcemy na bieżąco dzielić się z Wami naszymi wrażeniami z podróży i dlatego założyliśmy tego bloga. Jak tylko będziemy mogli, to siądziemy przed komputerem i zdamy Wam relację z tego, co się u nas dzieje i jak odbieramy otaczający nas świat.

Na początek zamieszczamy kilka zdjęć z poprzednich wypraw.
Za wszelkie uwagi i komentarze będziemy bardzo wdzięczni.

Pamiętajcie - zaczynamy 21 sierpnia 2014.