niedziela, 20 września 2015

Wycieczka

Znudziło nam się łażenie po Marakeszu więc zainwestowaliśmy i wykupiliśmy wycieczkę jednodniową nad wodospady. Miejsce okazało się naprawdę urokliwe co wczęści pokazują zdjęcia. Ouzout bo tak nazywa się to miejsce jest dość odległe od Marakeszu i koszty przejazdu autobusami prawdopodobnie byłyby identyczne, a tak bus na nas czekał i nie kombinowaliśmy z przejazdami. Jak wszystko co ma początek to musi i mieć koniec. Nasza przygoda z Marokiem powoli dobiega końca. We wtorek wracamy do kraju. Dziękujemy wszyskim, którzy poświęcili czas i czytali nasze wypociny. Zaglądajcie od czasu do czasu na naszego bloga. Będziemy się starali w miarę możliwości coś ciekawego pokazać. 
Do zobaczenia w kraju.
 Kaskady na drodze do wodospadu
 Wodospad o łącznej wysokości 110 m

Małpka nad wodospadem 

środa, 16 września 2015

Miło mi uprzejmie donieść, że dnia 14.09.2015 staneliśmy na szczycie Toubkala. Było ciężko, ale nie aż tak żeby się nie dało.
Podejście pod górę jest okropne. Człowiekowi wydaje się, że już za chwilę będzue przełęcz i chwilkę odpocznie, a tu guzik. To tylko lekkie przewyższenie za którym jest dalsze podejście. Dla porównania do przejścia jest 4,5 km przy różnicy wysokości 1000 m.
Jesteśmy obecnie w Marakeszu i po chwili odpoczynku ruszamy na zwiedzanie dalszrj części Maroka i oczywiście samego Marakeszu.
Załączamy kilka zdjęć z górek. Jedno z nich to jest ze szczytu.





sobota, 12 września 2015

Myślałem, że już nie napiszę przed wyjściem w góry, ale jednak jest chwilka. Zrobiliśmy dzisiaj krótki rozruch i weszliśmy sobwe na przełączkę wysokości 2320 m co dało nam różnice 600 m to jest tyle żeby rozruszać gnaty po wczorajszym wapningu.
Pod spodem kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu.




Wczoraj tj 11.09 ostro wapningowaliśmy (do pięćdziesiątki jest trking powyżej wapning - autor Jarek). Podeszliśmy do schroniska na przełęczy pod Toubkalem i wróciliśmy z powrotem. Start był z 1700, a schronisko jest na 3200 m, więc jak dla nas to było sporo. W sumie byliśmy w trasie 11 godzin. Dzisiaj luzujemy. Prawdopodobnie po południu skoczymy na jakąś okoliczną górkę, a jutro rano do schriniska i potem dwa dni w górach z zamiarem zdobycia Toukala i połażenia po okolicy. W schronisku nie ma możliwości uzupełnienia bloga więc do zobaczenia za kilka dni.

W drodze do schroniska
W drodze do schroniska
Schronisko pod Toubkalem
A jednak 3200

czwartek, 10 września 2015

Podróż do Imlil

Wczoraj od rana dość intensywnie zwiedzaliśmy Fez. Byliśmy w muzeum wojskowości, które jest w Forcie Północnym następnie podeszliśmy do ruin grobowców merynidów, a zakończyyliśmy noe mówiąc o samej medynie w muzeum Bathia. Muzeum wojskowości robi wrażenie ze względu na ilość wszelkiego typu muszkietów tutaj zgromadzonych. Przed 15 - tą byliśmy w pociągu do Marakeszu i tutaj kicha. Po godzinie dosiadła się do naszego przedziału Pani z dzieciątkiem w wieku około 3 lat, które skutecznie robiło za bardzo agresywny megafon. Jak się potem okazało było to jedyne dziecko w naszym wagonie. Należy dodać, że podróż trwała 7 godzin.
Jesteśmy już w Imlil i lekko rozruszaliśmy wapno w gnatach. Na lekko zaliczyliśmy kilka okolicznych górek. Jutro chcemy "podbiec" na 3100 i wrócić do Imlil, a pojutrze już ze sprzętem do schroniska pod Toubkalem.  Jest tutaj jakieś szaleństwo olejowe. Jest tutaj podobno jedyny olej na świecie, arganowy z owoców drzewa, które występuje tylko w Maroku. 1/2 litra kosztuje w przeliczeniu 80 zł.
 Fort Północny w Fezie
 Medyna w Fezie
 Ruiny grobowców merynidów
 dziedziniec muzeum Bathia w Fezie
pierwsze górki przed nami
Nad, a raczej pod wodospadem niedaleko Imlil

wtorek, 8 września 2015

Od wczorajszego popołudnia jesteśmy w Fezie. Zwiedzanie zaczęliśmy od dzisiaj z rańca i powiem Wam jest to bardzo wyczerpujące zajęcie. Ponad siedem godzin łażenia w tym upale naprawdę daje ostro w kość. 
Byliśmy w medynie Abou Imana, która jest obowiązkowym punktem programu i oczywiście w garbarni i farbiarni skór. Odorek jest niesamowity i zgodny z tym co piszą w przewodnikach. Nic dodać nic ująć. Prawdą jest również, że na każdym kroku są przewodnicy, którzy za darmo nas oprowadzą, a kończy się to najczęściej 10 dh od osoby. Co tu dużo gadać warto dać tą 10. Pracujący tam ludzie mają naprawdę przechlapane. Dość, że pracują cały dzień w smrodzie to jeszcze 90% pracy wykonywana jest ręcznie. Sama medyna w Fezie naprawdę robi wrażenie i tak jak piszą chyba jest największą w tej części świata arabskiego. Jutro dalsze zwiedzanie miedzy innymi Bastion Północny z muzeum wojskowym i Grobowce Merynidów, a wieczrem prawdopodobie pociągiem do Marakeszu, a z tamad w Atlas Wysoki.
 Medressa Abou Inana
 W głębi sprzedawca indyków

 Suszące się ufarbowane skóry
Farbiarnia w Fezie

niedziela, 6 września 2015

Od wczoraj wieczór jesteśmy w Meknes. Niestety wczoraj straciliśmy cały dzień nz podróż. Autobusem z Assuairii do Casablanki jechaliśmy osiem godzin, a potem z Casablanki do Meknes pociągiem 3,5 godziny. W Meknes byliśmy na 24. Od rana zwiedzamy stare miasto - medynę, a jest co oglądać. Wąziutkie uliczki są jakz bajki, a nagle wyrastające z nikąd meczety i medresy dopełniają całości. Pogoda się ustabilizowała i jest chyba ponad 40° ale jest na to rada. Zwyczajem marokańskim serwujemy sobie co pewien czas gorącą herbatę z dużą ilością mięty i cukru. Wbrew pozorom to naprawdę gasi pragnienie. Jutro drugi dzień w Meknes, a wieczorem przejazd do Fezu.
 Plac el-Hedim w Meknes
 Plac el-Hedim
 Fragment jednej z bram






Medresa Abou Inana z XIV wieku

piątek, 4 września 2015

Dzisiaj połaziliśmy do bólu po mieście i oczywiście zamoczyliśmy nogi w oceanie. Niestety pływać się nia dało bo chyba nikt nie uwierzy, ale jest naprawdę chłodno, a nawet momentami zimno. Dodatkowo jest bardzo wilgotno co możemy stwierdzić chociażby po tym, że nasze pranie nie jest w stanie wyschnąć od wczoraj po południu.
Jutro rano wyruszamy do Casablanki, a jak się uda to dalej do Meknes. Hotel w którym obecnie mieszkamy - Coeur Mogador jest naprawdę OK. No może jedna wada to to, że praktycznie nie ma gorącej wody. Nie jest to aż tak niezbędne gdyż w letniej również można się wykąpać.




czwartek, 3 września 2015

Dotarliśmy do Essaouirii. Medyna nas powaloła na kolana. Jest naprawdę fantastyczna. Po znalezieniu hotelu udaliśmy się do portu w ramach pierwszego rekonesansu. Zamówiliśmy zestaw "morski" tj garść krewetek, dużą doradę, karmazyna, garść sardynek. Oczywiście wszystko sami wybieraliśmy i grzecznie czekaliśmy aż kucharz wszysko zgriluje. Wszystko pycha. Połaziliśmy po porcie i musimy jedno atwwierdzić, że smród wykręca nogi i nie tylko. Zresztą fetorek jest na porządku dziennym, ale tu w porcie gdzie na miejscu patroszy się ryby, a flaki rzuca na bruk to osiąga apogeum.
Tutaj szał wyborczy. Jutro wybory, chyba do parlamentu. Ze względu na to, że połowa dorosłych to analfabeci skreśla się obrazki, które reprezentują poszczególne ugrupowania. Głosują na traktorki (w załączeniu), gołębie, oliwki, pszenicę itp. Jutro dzień świąteczny to zobaczymy jak tutaj jest on obchodzony.




środa, 2 września 2015




Jednak Marakesz najpiękniejszy jest nocą. Żeby zrobić kilka zdjęć z tarasu restauracji należy wykupić konsumpcję, co w 90% kończy się na jakimś napoju typu cola lub fanta. Widok placu Jama'a el-Fna wynagradza dość długie wyczekiwanie bo żeby usiąść bezpośrednio przy barierce to trzeba przyjść odpowiednio wcześnie. Dzisiaj w sąsiedztwie placu krążyło kilkadziesiąt boćków, identycznych jak nasze. Może faktycznie to nasze w podróży na zimowisko.



Udało się zamieścić wczorajszy tekst, a to już wielki sukces. Dzisiaj jak za każdym wyjazdem dzień gospodarczy. Z tego względu że Marakesz będzie tym punktem zwrotnym to udaliśmy się na dworzec autobusowy i kupiliśmy bilety na jutro rano do Essaouirii. Odwiedziliśmy również dworzec kolejowy bo pojutrze po powrocie z nad oceanu chcemy jechać na noc do Meknes. Nie powinno być z tym problemu bo pociągi kursują co dwie godziny, a 18.45 to będzie dobra pora nawyjazd. W Meknes powinniśmy być rano. Medyna w Marakeszu to naprawdę cudńko. Tam gdzie jest mniejszy lub w zaniku ruch turystów to można poczuć smak minionych wieków.