niedziela, 30 czerwca 2019

 Jedyny most na rzece z zakazem przejazdu. Obok buduje się już nowy.
 Komisie, które niedługo mają się stać naszym środkiem transportu.
 Piękna roślina, której nie znam.
 Miły widoczek na policję.
 Wycieczka do sąsiedniej miejscowości.
 Nie było zbyt dużych wzniesień po drodze ale było pięknie.
 Tak wygląda z bliska tajga. Raczej ciężko iść na skróty.
 Nie znamy, ale podziwiamy.
 A to ulewa. Krople deszczu wielkości małych wróbli.
To znamy. Dziki orlik.

Dzień zaczął się niezbyt miło bo nie dowieźli prądu. A jak nie ma prądu to nie ma wody, a jak nie ma wody to gęby nie ogolone bo liczyliśmy, że zaraz woda będzie. Od rana poza tym się chmużyło i deszcz wisiał w powietrzu. Spełniło się to koło południa. Jak sypnęło to ulewa że aż miło było popatrzeć. Do tego wrażenia akustyczno wizualne w postaci pięknych piorunów walących po okolicznych górach. Kanonada przednia. Dobrze, że mamy domek bo w namiocie mielibyśmy się cieniutko. Okolica zaskakuje ilością kwiatów i roślinności. Wiele z nich widzimy pierwszy raz w życiu. Udało nam się przed deszczem zrobić przez górki wycieczkę do kolejnej miejscowości i troszkę popróbować połapać ryć, ale po jednym braniu i zerwaniu blachy tutejszy wędkarz stwierdził, że mamy za małe blachy 4 do 5 razy. To aż strach się bać co tu za ryby są w rzece. Nasze blaszki mają jakieś 7-8 cm, a może uzbroić konserwę że szprotami i zarzucić?
Jest bardzo prawdopodobne, że za trzy dni ruszymy konno w góry pod Biełuchę o ile warunki nam pozwolą. Teraz w planie kilka wycieczek po okolicy w celu rozruszania zwapniałych gnatów.

sobota, 29 czerwca 2019

Turbaza Tungur

 Tak wygląda nasza droga do Tungur. Dom za garażem może niezbyt okazały, ale bania po lewej już tak. Podstawowy budyneczek na większości podwórek.
 Sielsko czarodziejsko. Te konie niestety mają właściciela.
 Tungur powitał nas burzą w okolicznych górach.
 To nasza turbaza.
Wnętrze naszego domku na najbliższe dni.
Lilia, których mnóstwo jest na okolicznych łąkach.

Jesteśmy na miejscu. No może na punkcie wypadowym. Droga była dość męcząca i zajęła osiem godzin. Sprawdza się powiedzenie, że w Rosji 100 km to nie odległość, a my tylko przejechaliśmy 450 km, gdzie za klimę w busie służyły otwarte okna i ciuchy można było wykręcać po pierwszej godzinie jazdy. Do tego tony bagaży i kilku pasażerów wciśniętych pomiędzy. Widoki za to wynagrodziły niewygody. Naprawdę piękna kraina. Z zewnątrz wygląda tak jakby czas tu nie miał takiego tempa jak gdzie indziej. Łażące wszędzie krowy i konie. Od czasu do czasu jakaś osoba na ławeczce przed domem i biegające dzieci po ulicach. Z rzadka przejedzie jakieś auto i to wszystko. Inny wymiar.
Po dotarciu do Tungur bez trudu odnaleźliśmy turbazy, które są tu trzy. Udało nam się wynająć domek na kilka nocy i będziemy się starać stąd wyruszać w teren. Jutro pierwsze rozpoznanie. Wyruszamy z wędkami nad rzekę. Może przy łucie szczęścia złapiemy chociaż jedną szprotkę. Nie możemy jutro zbyt wiele planować bo zapowiadają deszcze. Jak widać w samej bazie przy domku administracyjnym jest internet z którego można korzystać więc będziemy starali się pisać na bieżąco.

piątek, 28 czerwca 2019

Tujgur

Jesteśmy spakowani i zaraz ruszamy na autobus do Tujgura. Mieścina położona w samym sercu Ałtaju. Będziemy się starali podejść do turbazy w okolicach Biełuchy i tam pochodzić kilka dni po górach. Jest pod znakiem zapytania nasza łączność ze światem bo podobno tam już ptaki zawracają. Jakby co to spotkamy się za jakiś tydzień, a może tam jest internet?

czwartek, 27 czerwca 2019

Gornoałtajsk 2

Dotarliśmy do Gornoałtajska. Pierwsza wycieczka piesza do Majmu okazała się zbędna bo muzeum kamienia jest przez najbliższe trzy dni nieczynne. Miasteczko jest wąskie ale bardzo długie. Ma kilkanaście kilometrów długości. Nie ma tu żadnej restauracji więc jesteśmy zdani na jedzenie z marketów, które są dobrze zaopatrzone. Dzisiaj próbujemy załatwić transport pod Biełuchę i tam kilka dni połaźić po górkach.

Gornoałtajsk

 W każdym mieście jest to centralne miejsce.
 Dużo ich poszło na pomniki
 Stara zabudowa Gornoałtajska. Miasteczko ma 90 lat.
 Typowy syberyjski dom.
Na przedramieniu patent. Bilety w autobusie miejskim. Jedne na obręb miejski, a drugie poza miasto.

środa, 26 czerwca 2019

Dzień organizacyjny. Kupiliśmy kartusz z gazem, mapy i co najważniejsze koszulkę rosyjskiego matrosa w biało niebieskie paski. Wcale nie czuć, że jesteśmy w Azji. Bardzo europejskie miasto i jakieś takie mało rosyjskie. Bardzo czysto i spokojnie, tylko babuszki z kwasem do picia pokazują, że jednak jesteśmy w
Rosji. Jutro rano jedziemy do Gornoałtajska. To już będzie czas przygody i mamy tylko nadzieję, że będziemy mieli internet.
 Chrzcielnica przy cerkwi.
 Wódz narodu z minionej epoki.
 Cerkiew w Barnauł.
 Ikonostas.
 Błogosławiona rodzina ostatniego cara.
 Ostatnie stare budynki w centrum Barnauł.
Suszona rybka do piwka. Szczupak i chwc.

wtorek, 25 czerwca 2019

Jesteśmy w Barnauł. Marzenia jednak się spełniają. Jesteśmy bardzo zmęczeni bo jednak trzy godziny snu w samolocie w pozycji smirna to nie jest to co wyleniały tygrysy lubią najbardziej. Ogarniamy się i planujemy dalsze etapy. Tutaj będzie my dwa dni, a potem jedziemy do Gornoałtajska. Miasto robi naprawdę dobre wrażenie. Jest czysto i jakoś tak inaczej niż nasza opinia o Rosji. Dużo się zmieniło przez dziewięć lat naszej nieobecności na plus. Jedynie chodniki jakieś takie ciut ciut krzywe. Głowa nie w obłokach tylko patrzeć pod nogi.
Widok przed Barnauł.

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Udało się. Wizy do Rosji są w paszportach, które kurierem jadą do nas. Nie powiem, ale miałem lekki pot na plecach, bo bilety kupione już w styczniu, a paszporty można wizować dwa miesiące przed planowanym wyjazdem. Wiadomo, że zawsze coś może pójść nie tak jak człowiek sobie zaplanuje i może być mały problemik, który w efekcie prowadzi do lekkiej nerwówki. Tak właśnie było, ale to już prawie za nami. Prawie bo jeszcze kurier musi do nas dotrzeć. Przy okazji muszę Was uprzedzić przed firmą sprzedaży internetowej ADDNATURE. Zamówiłem na wyjazd śpiwór 04.06 i do tej pory go nie mam. Po dzisiejszym telefonie dowiedziałem się, że najlepiej jakbym anulował zamówienie bo oni nie wiedzą co się stało. Czyż nie mili kolesie?!
- Wysłał pieniądze i się czepia. Myśli, że już po dwóch tygodniach będzie miał zrealizowane zamówienie. Co za chamisko z tego klienta !
Jak macie możliwość to korzystajcie z usług innych sklepów internetowych, a o ADDNATURE zapomnijcie żeby nie tracić nerwa.

sobota, 8 czerwca 2019

Jest bardzo duża szansa, że 25 czerwca wylądujemy w Barnaul w Rosji i ruszymy do republiki Ałtaj poszaleć po tajdze i górach. Brakuje tylko jednego podstawowego elementu tj wizy, na którą czekamy z niecierpliwością. Zaczęliśmy jednak odliczanie i mam nadzieję, że już bardzo niedługo spotkamy się na blogu, na którym będziemy się starali opisywać na bieżąco naszą Ałtajską przygodę.

Pozdrawiamy Jarek i Arab