niedziela, 24 września 2017

Red Bull doda Ci skrzydeł

Jeżozwierz w akcji.
Troszkę orientu.
Duch rewolucji wiecznie żywy.
Odpalamy myśliwca.
Pomnik bohaterów wojny ojczyźnianej.
Muzeum instrumentów ludowych.
Sobór Wozniesieńskij (Wniebowstąpienia). Niestety w remoncie.
Główny ikonostat.

Red Bull

Wczoraj byliśmy na zawodach Red Bull. Zabawa była przednia, a inwencja ludzka nie zna granic. Troszkę tylko na początku poniosły nas nerwy bo impreza zaczęła się z prawie godzinnym opóźnieniem. W tym rejonie świata jest to chyba standart i nie ma czemu za bardzo się dziwić.
Zrobiło się naprawdę bardz zimno i chyba już czas wracać do domu. W górach spadł śnieg i masy zimnego powietrza schodzą w dół co przy nawet niewielkim zachmurzeniu daje nam lodówkę. Po temperaturach między 30, a 40 stopni niska temperatura jest naprawdę mocno odczuwalna. Dzisiaj jeszcze jakieś drobne zakupy i w nocy start w kierunku zachodnim do kraju nad Wisłą.
Kończy się kolejna przygoda. Czas może pomyśleć o następnej?
Na tym w tym roku jeszcze nie kończę bo mam nadzieję, że jeszcze kilkakrotnie będzie o czym napisać.
DO ZOBACZENIA I POCZTANIA!

sobota, 23 września 2017

Medeo

Na końcu pokazują się wspaniałe górki.

Podejscie powyżej gondoli.
Gruzawik z ekipą remontową na 3200 m.
Jeszcze jeden ładny widoczek mimo nadchodzących chmur.
Mamuśka nie wzieła dziecku odpowiedniego ubrania, albo kupiła bardzo przyszłościowe.
Jutro start między innymi tego pojazdu.

Medeo

Dzisiaj udało nam się trochę oszukać pogodę i wyrwać jeszcze jedno wyjście, a raczej wyjazd w góry. Od dwóch dni mamy problemy z pogodą, a teraz nawet dość intensywnie pada. Ale do rzeczy.  Medeo to ośrodek sportów zimowych "nad" Ałmatą. Dojeżdża się tam autobusem linii 12 z centrum za jedyne 150 tenge czyli około 1,5 zł. Tutaj na wysokości 1670 m npm, znajduje się lodowisko o powierzchni 10 000 m kwadratowych, ale niestety czynne dopiero od października. Prawie z pod lodowiska kursuje w górę kolej gondolowa. Pierwszy odcinek, który można nazwać dojazdowym ma około 6 km i dojeżdżamy do pierwszej stacji pośredniej. Tutaj przesiadamy się na następną i dojeżdżamy do drugiej stacji pośredniej skąd można zimą zasuwać jużna nartach. Przesiadamy się na kolejną gondolę i lądujemy w małym raju narciarskim na wysokości 3200 m.  I co? Ano to, że szybko wyciągamy wszystko co mamy do ubrania w plecaku i pędzikiem zakładamy na siebie. Nie przygotowani wytrzymują kilka minut i zjeżdżają na dół. Widoki za to piękne i można sobie trochę pobiegać po okolicznych wzgórzach co oczywiście uczyniliśmy.  Można im pozazdrościć takiego ośrodka. W styczniu była tu uniwersjada, czyli obiekty odpowiadają wymogom olimpijskim. Mam nadzieję, że jutro nie będzie padać bo o 12-tej jest wyścig Redbula, na który się wybieramy.

czwartek, 21 września 2017

Ałmaty

Centralny meczet Ałmaty.
Wnętrze hali bazarowej - dział owoce, warzywa.
Rzeźby ze złomu - byk.
Rycerz.

Ałmata

Dzisiaj swobodny dzień. Nie wiem dlaczego, ale mam duży problem z chodzeniem po schodach. Największe katusze są w momencie schodzenia.
Odwiedziliśmy dzisiaj Zielony Bazar gdzie objedliśmy się wszelkiego suszu aż do bólu. Każdy chce sprzedać swój towar więc częstuje. Tutaj 2-3 rodzynki, tam suszona śliwka, tutaj dwa migdałki, tam suszona brzoskwinka itd. Przed wejściem do hali poszliśmy coś zjeść, żeby na głodnego nie robi zakupów. Zamówiłem bryzol z ziemniakami. Widniał pod napisem "kuchnia europejska". Na samą myśl dobrze usmażonego bryzolka z zarumienioną cebulką dostałem ślinotoku. Oczekiwanie ciągneło się w nieskończoność. Idzie kelner i idzie do mnie z talerzem. O!!!!! A to co za g..... . Na talerzu ni to naleśnik ni omlet. Wierzch obficie ustrojony ketchapem i majonezem, a w środku zawinięte posiekane pomidory z majonezem. Takiego szajsu to ja nie pamiętam kiedy jadłem. Tego jednak nie zjadłem, a zaledwie popróbowałem. Niedało się jeść. Wniosek, że jak jedziesz dalej niż za Wołgę to opieraj się na lokalnej kuchni, a dobrze na tym wyjdziesz.
Zwiedziliśmy muzeum geologiczne, które mieści się w nowym budynku, ale zjeżdża się do piewnicy jak do kopalni głębinowej w specjalnej górniczej klatce. Bardzo pomysłowe rozwiązanie, aekspozycja poza minerałami posiada bogaty zbiór sprzętu geologicznego z poprzednich epok.

środa, 20 września 2017

Rzut oka na okolicę.
Kosmostacja gdzie nocowaliśmy. Nadal są tu prowadzone badania.
Na kwaterze była bałałajka, co fakt bez strun, ale od czego fantazja.
Mleczna droga.
Poranna wyprawa.
Przepiękna dolina.
I jeszcze jedna górka.

Góry

Wczoraj wyruszyliśmy z Ałmaty w góry. Początkowo chcieliśmy dotrzeć do jeziora Ałmackiego, a potem udać się do obserwatorium itam zanocować. Do jeziora można dojechać co oczywiście uczyniliśmy bo dreptanie przez 15 km po asfalcie z przewyższeniem 1700 m nie jest zbyt przyjemne. Cały układ jest bardzo dziwny bo tak naprawdę żaden turysta nie jest w stanie określić gdzie jest granica i np. do jeziora nie należy podchodzić bo jest w strefie, ale jakiej kto to wie. Po obfotografowaniu jeziora udaliśmy się w górę do obserwatorium astronomicznego. Niestety pogranicznicy poinformowali nas, że obowiązuje zakaz wstępu do odwołania. Nie było nad czym myśleć ruszyliśmy do kosmostancji położonej 700 m wyżej i dalej około 8 km. Droga noe była zbyt ciężka i po 3 godzinach dotarliśmy na miejsce. Tutaj zaprponowano nam nocleg w baraku na kołach. Warunki bardzo dobre. Dwie wersalki, umywalka, czajnik, stół, krzesła. Czego więcej wymagać? Po prostu super. Nawet można włączyć ogrzewanie gdyby było zimno w nocy.  I naprawdę było. Jednak wysokość ponad 3 tysiące robi swoje i mimo dachu nad głową, ciepłego śpiwora w nocy obudził mnie ziąb. Ogrzewanie się przydało. Około 22-giej zrobiliśmy jeszcze sesję zdjęciową gwieździstego nieba. Rzadko można zobaczyć tyle gwiazd jednocześnie.  Rano udaliśmy się na pobliski szczyt Ałmaty. Taka przebieżka 400 metrów w pionie to to co wszyscy lubią najbardziej.  Nasz gospodarz jak się żegnaliśmy zapytał się co znaczy napis "GO HOME" - miał to napisane na kartce. Wytłumaczyliśmy po rosyjsku, że to takie pogonienie kogoś do domu. I tu nastąpiła konsternacja bo gospodarz powiedział, że taki napis namalowali na grobie jego ojca w Warszawie. Zginął w styczniu 45 roku. Zapytał nas dlaczego? Co można powiedzieć? Chyba tylko to, że ostatnio mamy wybitny urodzaj na idiotów. Ostre zejście do jeziora już w nie tak fajnych humorach jak rano i zjazd do Ałmaty. Cołość to dwa dni fajnego łazikowania.

No to w góry

Jeziora Ałmackie na 2500 m
Szczyt obok jeziora.
Jeszcze raz jeziorko.
Widok na jezioro w trakcie wejścia na kosmostację 3250 m
Sztuczny żołnierz na straży granicy z Kirgistanem.
Obserwatorium astronomiczne.
Jeziorko.

poniedziałek, 18 września 2017

Jezioro pełne ryb.
Jak widać nie jest to jakaś kałuża. Tylko potężne jezioro, że nie widać drugiego brzegu.
To już nowy ekskluzywny hotel.
Troszeczkę spuścili wodę.
Jeszcze rzut oka na jezioro.
Polowanie na wielką rybę.


Z trzcin wynurzył się koń.
Wystrój autobusu miejskiego.

Wyprawa wędkarska

Rano ruszyliśmy do Kapszagaj nad jezioro na rzece Ilie.  Wędka zapakowana, blachy też i oczywiście dużo optymizmu.  Na miejscu okazało się, że żadne pozwolenia nie są wymagane więc nie ma co się pieścić tylko zarzucać, a w sumie rzucać. Podchodząc do jeziora okazało się, że jest niski stan wody. Stwierziliśmy, że to dobrze bo ryba ma mniej miejsca i gęściej siedzi. Teraz tylko trzeba znaleźć miejsce w miarę z dala od pałętających się psów bo to my przyjechaliśmy po obiad, a nie jako obiad. Udało się. Rzucamy, rzucamy, rzucamy...... . Na kolację jedliśmy smarzonego karpia kupionego w markecie.
Co do jeziora to robi wrażenie. Przede wszystkim jest ogromne. Woda czyściutka i bardzo ciepła. Na brzegu pełno jest białych wyjwitów. Z początku myślałem, że to sól, ale okazało się wapno. W czasie drogi kierowca brał wodę ze źródła artyzejskiego i mówił, że właśnie w Kapszagaju mają bardzo kamienistą wodę. Nad brzegiem rosną jak grzyby po deszczu hotele i restauracje. Widać, że będzie to miejsce wypoczynku dla Ałmaty. Teraz prawie wszystko jest już zamknięte więc dla ludzi szukających spokoju, słońca i ciepłej wody (około 24-25 stopni) to teraz jest to wymarzona pora. Polecamy.