poniedziałek, 20 lipca 2015

Spływ Kwisą

19 lipca 2015
Od rana trwają gorączkowe przygotowania do wyjazdu. Głównie poddenerwowana jest Klara (nasza jamniczka), która nigdy nie wie czy jest przewidziana do wyjazd. Około 10 docierają do nas Teresa i Jacek więc przepakowują się do naszego auta i jedziemy do Kliczkowa. Z przystani kajakowej w Kliczkowie wypływamy na podbój Kwisy, a miejscem docelowym jest Świętoszów. W zeszłym roku płynęliśmy z Parzyc do Osiecznicy i powiem krótko nie powaliło nas na kolana. Natomiast trasa Kliczków - Świętoszów to przygoda kajakowa przez duże P. Na tym odcinku rzeka pięknie meandruje podcinając wysokie piaszczyste skarpy, tworzy fajne piaszczysto żwirowe plaże na których można spokojne się zatrzymać i coś zjeść względnie odpocząć. W wodzie leży wiele drzew, które mocno uatrakcyjniają spływ powodując fantastyczne katastrofy w postaci wywrotek. Po drodze na odcinku około 2 km przed nami płynęła rodzina gągołów (10 sztuk), widzieliśmy cztery ziemorodki co jak dla mnie jest rekordem świata bo w swoim życiu widziałem go tylko 2 razy. Ta rzeka naprawdę żyje. Dodajmy do tego czystą i ciepłą wodę i ładną słoneczną pogodę to będziemy mieli pełnie tego co można sobie wymarzyć na spływie. Nie trzeba szukać daleko żeby naprawdę przeżyć coś fajnego.

Kwisa to naprawdę piękna rzeka.

Pierwsze sprawdzanie możliwości przechyłowych kajaka.

Maskowanie się pod przewróconym drzewem.

  Z taką szlakową to każdy cwaniak.
17-18 lipca 2015
Noc, ciepluteńko, komary tną jak jasna cholera mimo użycia pięciu opakowań różnego typu odstraszaczy, a ja sobie siedzę na pomoście jeziora Jezierzyce w Wielkopolsce i łapię sobie rybki. Morda uśmiechnięta, bo coś tam bierze, ale to rzecz drugorzędna, najważniejsze, że jestem tu gdzie jestem. Od czasu do czasu odezwą się gęsi w szuwarach albo zakwacze czymś wystraszona krekucha, która dogląda swoje tegoroczne kaczęta, co jakiś czas nad wodą rozlega się donośne kur.. bo jak to jest w zwyczaju, w nocy ditko plącze żyłki, a ja sobie siedzę i wchłaniam to wszystko, a mordę mam uśmiechniętą jak etykieta na starym budyniu. Było pięknie. Troszkę rybek nałapałem i będzie sporo "octóweczki" bo leszczyki i płocie to mnóstwo ości z którymi niezbyt lubię walczyć, a w occie tracą swoją zajadłość. Będzie octówka, będzie impreza.

A teraz mniej przyjemna część programu - skrobanie i patroszenie.

Pozdrawiam Jarek

piątek, 17 lipca 2015

Hej
12 lipca odwiedziliśmy ogród różany i nie tylko w Forst w Niemczech. Różany i nie tylko bo są w nim setki jak nie tysiące innych gatunków kwiatów. Miejsce to jest bardzo blisko naszej granicy koło Olszyny. Troszeczkę się spóźniliśmy bo część kwiatów już przekwitała ale i tak warto było. Myślę, że optymalnym czasem jest druga połowa czerwca.

Jarek
Poniżej kilka ciekawych okazów:




czwartek, 9 lipca 2015

Bałtyk jest OK

Upalny weekend postanowiliśmy z żoną (Dorota) spędzić nad naszym rodzimym morzem. Aż wstyd się przyznać, że nie odwiedzaliśmy tego zakątka od 12 lat!!! Okazja się nadarzyła bo nasi znajomi byli w Dziwnowie więc niewiele się namyślając spakowaliśmy autko i w drogę. Bez problemu znaleźliśmy miejsce na campingu w samym centrum (camping Nord) i za jedyne 47 zł za dobę (namiot, dwie osoby, auto) mieliśmy bardzo miły weekend. Nasze morze jest naprawdę wspaniałe, a do tego co dziwne ciepła woda dopełnia czarkę szczęścia. Polecam wszystkim pierwszy weekend lipca gdyż już od pięciu lat w tym czasie odbywają się Dni Dziwnowa. Połączone jest to z różnymi imprezami, a przede wszystkim ze spożywaniem ryb w znacznych ilościach przyrządzonych na różne sposoby. Mi osobiście bardzo smakowała zupa pomidorowa na łososiu bałtyckim. Jeszcze raz wszystkim polecam bo my raczej będziemy również w przyszłym roku.

Jarek